Pisanie tego bloga było dla mnie autoterapią. To tutaj uczyłam się mówić o swoich doświadczeniach. W tamtym czasie przestałam udawać, że "nic mi się nie stało" i był to mój pierwszy krok do uzdrowienia. Dziś zapraszam na moją stronę www.spankassexualabuse.blogspot.com i do lektury mojej książki.

poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Na koniec mojego bloga.

Na zakonczenie chcialabym napisac jeszcze pare uzupelniajacych słów.
Bardzo prosze wszystkich, ktorzy rozumieja temat bicia jako seksualnej przemocy o jego rozpowszechnianie, w celu ochrony niewinnosci dzieci.

Latwo mozna sobie wyobrazic, jak czuje sie dziecko, ktore bicie odbiera jako zly dotyk, czuje przekroczenie intymnosci, podniecenie lub orgazm, a prawo nazywa jego krzywde tylko fizyczna przemoca. Ktore slyszy ze zly dotyk jest kara. Ktore slyszy ze biblia nakazuje go bic. Takie dziecko czuje sie dziwadlem i mysli ze to z nim jest cis nie tak.

Nie wolno gorszyć dzieci.
Dzieci, które odbierają swoje pośladki jako intymne i czują ich seksualność też  nie.

Nie wolno zadnej ofiary podniecenia przez dorosłych wykluczac, o zadnej mowic, ze ma pecha, bo ją podnieca cos rzekomo nietypowego, wiec jego prawo nie bedzie chronic.

Nie wolno dotykać, klepać, bić po pośladkach, bo to seksualna sfera. Bo dotykanie, klepanie i bicie po pośladkach większość osób podnieca. Większość kobiet, nastolatek, część dziewczynek. Również część osób płci męskiej.
Pośladki to sfera seksualna, a ich dotyk dokonany przemocą zawsze jest ingerencją w seksualność.

Nie wolno zadnej inwazji na intymnosc nazywac kara, i odmawiac jej pod tym pretekstem erotycznej natury.
Nie wolno, gdyz dla dziecka jest to ogromna krzywda!
Takie podejscie w jego umyśle stwarza chaos, budzi poczucie zaszczucia, niezrozumienia, wykluczenia, innosci, bezbronności i alienacji.
Nie wolno tego nazywac bozym nakazem, gdyz jest to wielkie bluznierstwo, a dla zgorszonego dziecka przedstawienie Boga i religii jak seksualnego agresora!

Chcialabym jeszcze dodać, ze wiele z moich postów pisalam pod wplywem emocji wywolanych takim wlasnie poczuciem krzywdy.

Zalozenia religii katolickiej uwazam za bardzo dobre, gdyz religia ta opiera sie na przykazaniu milosci.
Wierzę w Boga, w Anioły i w Świętych. Jednak mój Bóg nie jest Bogiem katolików.

Katolicyzm ma obsesję na punkcie grzeszności seksu. Ten problem jest dokładnie opisany w książce "Seks- odwieczny problem Kościoła".

Antykoncepcja jest grzechem, bo to rzekomo ta sama postawa co aborcja; tzn. "nie chcę mieć dziecka". A co jest złego w tym, że ludzie którzy mają już dwójkę dzieci,  zarabiają po 1600 zł i mają małe mieszkanko, nie chcą mieć więcej dzieci?
To nie jest grzech. To jest odpowiedzialność.
Jestem przeciwna aborcji, przy czym uważam że istnieje ogromna różnica pomiędzy usunięciem ciąży na samym początku, a tym co można legalnie zrobić w Ameryce!!! Tzn. zabić w pełni rozwinięte dziecko nawet w 9 miesiącu ciąży!
Nie chcę się wypowiadać na temat dokonania aborcji, gdy istnieje ryzyko zagrożenia życia matki.
To bardzo trudna sprawa.
Natomiast utożsamianie antykoncepcji z aborcją to kompletne pomieszanie pojęć.
Antykoncepcja zapobiega powstaniu nowego życia. Aborcja usuwa to życie.

Gdyby Kościół puknął się w głowę i aprobował i zalecał antykoncepcję, wtedy również liczba aborcji by się zmniejszyła.

Owszem antykoncepcja jest nienaturalna. I co z tego?
Soczewki kontaktowe też są nienaturalne. Tusz do rzęs też. Celibat też jest nienaturalny i nikt się tym nie martwi.

A ja się martwię. Uważam, ze księżą powinni mieć żony. Wiedzieliby więcej o życiu. Byliby bliżej ludzi. Nie czuli by się sfrustrowani, tym, że im nie wolno. Celibat pozbawia człowieka zaspokojenia najsilniejszych naturalnych popędów. Potrzeby miłości oblubieńczej, posiadania rodziny i pragnienia fizycznej bliskości.

Mało tego naturalne planowanie rodziny też jest nienaturalne. Mężczyzna i kobieta tak samo, jak stosując antykoncepcję, zwyczajnie nie chcą mieć dziecka!
I nienaturalnie powstrzymują się od seksu. To jest szczególnie nienaturalne dla kobiety, która najbardziej potrzebuje seksu właśnie w dni płodne.

Po owulacji seks już nie jest taki sam. Już nie ma dzikiej, szalonej, drapieżnej żądzy. Ja osobiście po owulacji czuje się wypalona. Już mnie ten seks tak nie kręci. Czasem w ogóle mnie już nie kręci.
Czy w związku z tym powinnam się powstrzymywać i w dni płodne zaciskać w pracy nogi, w domu nie zbliżać się do męża i głęboko wciągać powietrze, przeszywana tym nienasyconym pragnieniem by wzdychać i jęczeć, a potem, gdy owulacja minie, zmuszać się do seksu na siłę, czuć się rozżalona i smutna, bo moje pragnienie nie zostało ugaszone, lecz zwiędło?

Czy taka postawa naprawdę może być uznana za naturalną?
Przecież to jest czysty masochizm!
A masochizm to nic dobrego. Wiem o tym bardzo dobrze z własnego doświadczenia.

Katolicyzm ponadto zakazuje wszelkich stosunków poza małżeńskich, przy czym prawie nikt się do tego nie stosuje.
Ludzie śpią ze sobą, potem idą do spowiedzi dobrze wiedząc, że dalej będą ze sobą spać itd.
Ja sama owszem czekałam do ślubu, i wcale nie jestem przekonana, że to było słuszne. mam co do tego spore wątpliwości.
Ale ok, powstrzymywanie się od pzrypadkowego seksu jest słuszne. Czekanie do ślubu ma też pewne zalety.
Ale co z rozwodnikami? Pomylili się, źle wybrali. Według nauki Kościoła mają w związku z tym być resztę życia samotni. Nie mam pojęcia po co. Kościół powinien ułatwiać unieważnienie ślubu, zamiast nakazywać życie w nienaturalnym celibacie.

Kościół katolicki jest nieczuły wobec naturalnej ludzkiej potrzeby seksu. Uwziął się na ten seks, jakby to był największy problem świata.
Przemoc już ich tak nie martwi.

Katolicy wierzą, że masturbacja jest grzechem.

Wielu katolików niejednokrotnie zgorszyło mnie mówieniem o biciu po miejscu najbardziej powiązanym z seksualnością.
Katolicyzm przyczynił się do utrwalenia zasady  bicia dzieci. Kościół nigdy oficjalnie nie zabronił cytowania Biblii w celu propagowania bicia dzieci!!! 
Wiele osób nadal wierzy, ze bicie dzieci to obowiązek dobrego chrześcijanina.
 
Lubieżne gadki znajomych katolików o klepaniu po tyłku przyczyniły się do mojego zgorszenia gdy byłam dzieckiem. Nie mogłam tego słuchać, jak oni mówili o dotykaniu pośladków dzieci na siłę, ale nie miałam gdzie uciec.
Jeden pobożny człowiek, gdy miałam około 12 lat przyniósl mi katolicką gazetkę dla dzieci i młodzieży...
Było tam opowiadanie w odcinkach  o pobożnej (patologicznej tak naprawdę) rodzinie.
W jednym z odcinków opisana była historia, w której syn przyniósł po kryjomu gazetki o seksualnej, bliżej nieokreślonej tematyce.

Matka je znalazła i poskarżyła ojcu... Ojciec stłukł za to syna po tyłku...
Zapewniam was, że nie ma lepszego sposobu na zostanie masochistą do końca życia.
Faryzejstwo autora tego opowiadania było ogromne. Dalej pisał : "wieczorem, kiedy pewna część ciała nie bolała już tak bardzo"...

MÓJ BOŻE!!! PEWNA CZĘŚĆ CIAŁA!!!!
Tak bardzo intymna i wstydliwa, że nie wypada podać jej nazwy! A pomimo to, wypada ją stymulować, pobudzać, poniżać i obrażać bijąc!

Ten tekst okrutnie mnie zgorszył. Podniecił. W taki jak zawsze niemiły, inwazyjny, molestujący sposób. 
Czułam się molestowana tym tekstem. Poniżona i strasznie podniecona.
Oczywiście masturbowałam się bez końca po przeczytaniu tych "mądrości".

Czułam, gdy byłam dzieckiem i nadal czuję podniecenie wielu osób, które są wręcz zafascynowane, gdy mówią o biciu dzieci po tyłku. Ta chorobliwa fascynacja, sadystyczny sensualizm są widoczne na pierwszy rzut oka.

Masturbowałam się jako dziecko z winy grzeszników nakazujących dotykanie mojego intymnego miejsca ciała, i jeszcze dowiedziałam się, że popełniam grzech...

W ostatnich miesiącach zgorszyli mnie księża, którzy pisali, że tyłek nie szklanka, zboczeni katolicy - autorzy książek instruujących jak bić dziecko... (w tym dziecko powyżej lat 13... cóż Maryja z brzuchem podpada pod tą kategorię...)

Zgorszyło mnie stanowisko hierarchii Kościoła, która nie robi z tymi książkami porządku. Nie zakazuje, nie nazywa tego grzechem przeciw 6 przykazaniu, zgorszeniem i macaniem po pośladkach.
Nie rzuca na autorów ekskomuniki.

Wiem, ze większość katolików i księży to szlachetni ludzie, którzy żadnego dziecka nigdy nie chcieliby zgorszyć ani skrzywdzić.
Że nawet nie mają pojęcia o istnieniu takich książek. 

Zdaje sobie sprawę,ze niektóre osoby pochwalajace bicie nie maja zapewne swiadomosci o seksualnosci i erotyzmie bicia.  Że wielu z tych, którzy popierają dawanie klapsów dzieciom, nigdy nie poparliby tego samego wobec dziewczyny 11+, która już staje się kobietą.
Ze niektorzy z nich dxialaja nieświadomie. Jednak klepanie po tyłku dojrzewającej dziewczyny zawsze ma podtekst seksualny.  Niezależnie od świadomości sprawcy.

Ten blog jest rowniez dla nich. Zeby poznali mroczna stronę klapsa.

Teraz, kiedy minął mój szok, zdaje sobie tez sprawe, ze papiez Francuszek jest dobrym czlowiekiem przeciwnym przemocy wobec dzieci. Jednorazowo cos palnal, ale zapewne nie mial zlych intencji. Nawet do konca nie wiadomo co powiedzial bo media ktore popieraja przemoc wobec dzieci mogły cos celowo przekrecic.

Chcislabym jednak zeby wyraznie i zdecydowanie zakazal katolikom bic dzieci i przestrzegł ich przed ryzykiem zgorszenia i molestowania.

Jesli kiedys to przeczytasz papieżu Franciszku, to bardzo Cie o to proszę.Twój glos jest niezwykle ważny. Od nikogo nie zależy tyle, co od Ciebie, żeby przerwać ten ciągnący się przez wieki koszmar.

Prosze rowniez o to bys zakazal katolickim wydawnictwom wydawania gorszących poradnikow bicia dzieci po posladkach!



Jest jeszcze jedna sprawa, która odsunęła mnie od religii katolickiej.

Stosunek do zwierząt. Wielu katolikom wydaje się, że są panami świata. Bo tak jest napisane w Biblii. Że im wolno wykorzystywać zwierzęta jak im się podoba. Odcinać głowy zwierząt na żywo.
Jeść mięso, podczas, gdy mogliby jeść równie-wartościową soję, soczewicę i inne fasole.

Niektórzy katolicy są wyjątkowo zadufani w pysze.
Mam na myśli dwóch katolickich publicystów wg których "zwierzęta nie mają praw, ponieważ same nie mogą ich sobie nadać".
Ok. nie mogą sobie nadać. Ale w takim wypadku jeśli one nie mogą tego zrobić, to my, jako istoty  rozumne, mamy moralny obowiązek nadać im prawa!

Jesteśmy obdarzeni rozumem, zdolni do wybierania dobra lub zła, powinniśmy więc wybrać moralne dobro, bronić istot słabszych, zdanych na nas.
Powinnyśmy odrzucić cierpienie, ból i strach innych istot. Jeśli tego nie zrobimy, to co z nas za ludzie?

Na czym polega nasza rzekoma wyjątkowość i wyższość od zwierząt, skoro tak jak one stosujemy prawo silniejszego zamiast prawa empatii i współczucia?

Jeśli zachowujemy się tak samo jak zwierzęta (raczej gorzej, bo one raczej nie zabijają dla przyjemności, nie budują obozów koncentracyjnych i nie biją dzieci), to jakim prawem uważamy się za coś lepszego od nich?
Aha, no tak. Prawem silniejszego. Ale to nie jest ludzkie.
 

Dziękuję wszystkim rozumiejącym temat seksualnej przemocy;jaką jest klepanie po tyłku za przeczytanie mojego bloga.
Miejcie odwagę bronic czystości dzieci.

Pozdrawiam
Laura P.



1 komentarz:























































  1. Autorką zamieszczonych w tym poście ilustracji jest Nicoletta Ceccoli.
    Ilustracje te doskonały sposób obrazują czym jest problem opisywanej przeze mnie przemocy.
    Niewinne dziewczynki, żyjące jeszcze w dziecięcym świecie zostają nagle zaskoczone agresywnym, burzącym porządek i ład atakiem na ich budzącą się seksualność.

    Są tak bardzo zdumione i nieprzygotowane na tą inwazję, że zostają jakby zatrzymane w bezruchu. Nie wiedzą jak zareagować. Nie potrafią się bronić, bo nie do końca rozumieją, co się tak właściwie dzieje.

    Ilustracje Nicoletty Ceccoli wpadły mi w ręce przez przypadek i od razu zwróciły moją uwagę swoją niezwykłą formą i sprytnym sposobem ukazania problemu.
    Od razu stały mi się bliskie, gdyż doskonale przedstawiały moje dziecięce uczucia.

    Niewinność, delikatność, szczerość, budząca się kobiecość i seksualność, zderzone z szokiem, niedowierzaniem, bezbronnością, bezradnością i pragnieniem zachowania czystości, nieskalania.

    Podczas gdy oglądałam te ilustracje, doznałam nagle wstrząsu... gdyż pośród nich zobaczyłam ilustrację na której czerwony diabeł bije dziewczynkę po pośladkach specjalną używaną w sadomaso paletką...

    Kontekst erotyczny przebija się na pierwszy plan. Dziewczynka delikatna i niewinna, ubrana w niebieską sukienkę, która unosi się do góry obnażając intymne ciało...

    Dziewczynka jest zatrzymana w bezruchu, jej szok i zgorszenie są zbyt duże, by wiedziała, jak ma zareagować...

    Więc Nicoletta Ceccoli rozumie ten trudny temat.
    Odpowiedz

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.