Pisanie tego bloga było dla mnie autoterapią. To tutaj uczyłam się mówić o swoich doświadczeniach. W tamtym czasie przestałam udawać, że "nic mi się nie stało" i był to mój pierwszy krok do uzdrowienia. Dziś zapraszam na moją stronę www.spankassexualabuse.blogspot.com i do lektury mojej książki.

wtorek, 17 maja 2016

Moje ciało jest moje, moje pośladki są moje

Napisałam do różnych księży, do kilku gazet, w tym do T. P.
Tak, jest mi przykro. 
Jest mi przykro, ponieważ ostatnio w T.P. pojawił się artykuł o pedofilii. Ale nie w tej wersji, która jest tak bardzo perwersyjna, nie w tej formie, w której mnie dopadła, lecz w tej typowej...

Mój przypadek jest zbyt drastyczny, by o nim pisać na łamach T.P.
Owszem, jest mi przykro, gdy czytam opisane historie tych molestowanych w dzieciństwie kobiet..., ale ja im nie potrafię współczuć...
Ja im zazdroszczę... Tak chętnie zamieniłabym się z nimi na taki tradycyjny rodzaj molestowania...
Byle nie być zgwałconą w ten sposób, w który byłam...

Byle mi też wszyscy współczuli, byle mnie też wszyscy uznali za ofiarę gwałtu..., byle mnie już nikt nie gorszył tekstami o słuszności bicia po pośladkach dzieci, które dla mnie było najgorszym gwałtem...

Ofiary tradycyjnego gwałtu mają o tyle dobrze, że wszyscy powszechnie wiedzą, ze macanie, dotykanie, zmuszanie do współżycia dzieci jest złe. 
Natomiast jeśli chodzi o bicie po miejscu intymnym, po pośladkach, mało kto wie, że to może podniecać, wiele osób, to nawet pochwala i zaleca!!!

Ja jestem taką ofiarą gwałtu, którą nadal można gorszyć, o której przypadku można spokojnie mówić głośno, nazywać seksualną przemoc wychowaniem, i nie bać się oskarżenia o pedofilię i zboczenie...

 To okropne uczucie... być zgwałconą i nie mieć powszechnego współczucia. Tak bardzo potrzebowałam przeczytać o moim przypadku w T.P.... Tak bardzo potrzebowałam zobaczyć to na piśmie, napisane publicznie, że tak nie wolno, że nie wolno klepać nastolatek i dziewczynek po tyłku, bo to je może podniecić... zgorszyć, zgwałcić... Nie dlatego, że ja mam co do tego wątpliwości... ale dlatego bo potrzebuję tego współczucia... okropnie, zachłannie go potrzebuję...

Moja terapeutka, do której właśnie zaczęłam chodzić, uważa, że bicie podniecało mnie, ponieważ podniecało mojego ojca... i ja to wyczułam...
Zgadzam się z tym, ale sądzę, że nawet gdyby on nie był perwersyjnym zboczeńcem, mnie i tak by podniecało bicie po najintymniejszej części mojego ciała.  
Bo ja mam na pośladkach punkt G. Jak można bić dziewczynki po punkcie G, nawet, jeśli jeszcze jest uśpiony?

Wiem, że jest więcej takich kobiet, takich dziewczynek, takich zboczonych ojców.
Jednak nawet T.P. nie odważył się o tym napisać.

Dlatego SAMA SOBIE NAPISZĘ ARTYKUŁ O LAURZE DLA MOJEGO WŁASNEGO BLOGA POWSZECHNEGO.

 ...................................................................................................

                                     Moje pośladki są moje

Znalezione obrazy dla zapytania zwiewna biała sukienka od tyłu

Byłam wesołym, choć nerwowym dzieckiem... A potem ktoś zabrudził moją białą sukienkę... Nie mogę jej doczyścić od 34 lat...

Jestem sama w pracy. W domu nie mam czasu, ani ochoty na pisanie bloga, dlatego piszę tutaj, kiedy mam wolną chwilę. Jestem szczupłą, atrakcyjną kobietą. Jestem ubrana w spódnicę przed kolano i buty na wysokim obcasie, mam bardzo długie i zgrabne nogi. Gdyby nie lekarstwo (na szczęście słabe), miałabym cały czas, tak dawniej zamkniętą postawę, skulone, zaciśnięte w bólu ramiona. Jestem wesoła, miła, życzliwa, i prawie nikt się nie domyśla rany w moim sercu.

Nazwałam się Laura Palmer, gdyż moja historia jest bardzo podobna do historii filmowej Laury. 

Swoja historię piszę trochę dla siebie, żeby się oczyścić z milczenia, a trochę dla innych, bo czuję, że to mój obowiązek, skoro nikt inny nie potrafi o takich rzeczach mówić.

Gdyby historię mojego dzieciństwa opisać po pozorach - tak jak mogli ja widzieć np. sąsiedzi - mogłaby wyglądać tak:

 Laura jest małą zagubioną dziewczynką. Wygląda na młodszą niż jest, zagubioną i niepewną siebie. Ma cienkie, krzywo przycięte włosy, jest zawsze dziwnie ściśnięta, rusza się bez wdzięku i gracji. 

Ma mało koleżanek i zawsze odstaje od klasy. Ma same złe oceny, wszyscy mają ją za dziwaczkę. Jest zamknięta w sobie i pozbawiona energii.

Kiedy jest mała więcej bawi się z dziećmi przed domem, czasami jej zamknięcie w sobie puszcza i wtedy zachowuje się naturalnie i radośnie.

W jej domy awantury i wrzaski są na porządku dziennym. Jej ojciec jest pobożnym katolikiem, regularnie chodzi kościoła, do spowiedzi i do Komunii, nie pije, ale zawsze jest bardzo agresywny. Grozi rodzinie, jest nieobliczalny, nie ma zahamowań i awanturuje się nieraz nawet na ulicy i w miejscach publicznych. Wzywani czasami policjanci, mówią "niech się pan uspokoi". I odjeżdżają.

Matka Laury jest dobra, ale surowa.

Pełniejsza historia dzieciństwa Laury wygląda tak:

Panicznie bałam się mojego ojca. Kiedy wchodził do domu, natychmiast ogarniał mnie ten strach. Zaczynał się awanturować prawie od razu. Groził śmiercią, na moich oczach próbował zamordować moją matkę.

Gdy miałam około 2 lat dowiedziałam się, czym jest zły dotyk. Zły dotyk w formie złego uderzenia. Mój ojciec uderzył mnie tylko 2 razy, naprawdę nie bardzo, ale znaczenie miało tylko miejsce, w które mnie uderzył. Pośladki były dla mnie zawsze miejscem najbardziej intymnym, najbardziej moim własnym, najbardziej erogennym. Od tej pory moja psychika uległa skażeniu, bicie było dla mnie tym samym, co najbardziej ohydny gwałt. Gwałt przebrany za karę, i właśnie dlatego tak bardzo upokarzający, bo powszechnie uważany za zgodny z prawem, pochwalany przez wszystkich jako słuszny sposób wychowania dziecka.

Miałam nieraz wrażenie, że umieram od tego upokorzenia swojej kobiecości, te wspomnienia są wiecznie żywe, bo nadal jestem nieraz gorszona przez tych, którzy macanie i klepanie dzieci, lub nawet dorosłych po tyłku, nazywają czymś słusznym.

Znalezione obrazy dla zapytania molestowanie pedofilia

Nie pamiętam zbyt wielu szczegółów, ale ciągłe uczucie seksualnego zbrukania i skażenia.

Kiedy biegałam po parku - zasłaniałam swój tyłek, żeby ktoś mnie nie klepnął... żeby chronić swoją niewinność... 

Kiedy zobaczyłam w gazecie obrazek,  na którym ktoś bił dziecko - płakałam i nie mogłam znieść tego gwałtu, tej ingerencji w intymność, tego macania erogennej części ciała, tego upokarzania tym, że to jest zgodne z prawem, poparte prawem - ludzkim i boskim. Stale obsesyjnie masturbowałam się, żeby zmyć to uczucie seksualnego zbrukania, tego ssania i pulsowania w intymnym miejscu. Miałam setki orgazmów. Czułam się inna i gorsza. W szkole wszyscy mieli mnie za dziwadło. 

Mój ojciec zawsze zachowywał się dziwnie. Zauważyła to moja koleżanka. Nie pamiętam, co dokładnie wzbudziło jej podejrzenia, ale coś ją uraziło. Sprawa o molestowanie seksualne trafiła do sądu. Sąd nie uwierzył.

Wtedy mój ojciec zaczął się rozkręcać. Poczuł się bezpieczny i chroniony.

 Mówił śmiejąc się lubieżnie: "chodź Lauro, będę udawał, że Cię biję. No chodź, tak na niby". Chciał tak udawać przed moimi siostrami... Chciał mnie trzymać na kolanach, klepać mnie po tyłku... Byłam zgorszona samym nawet takim pomysłem. Przerażały mnie jego słowa. Kiedy indziej klepał mnie po pośladkach linijką. Z tym dziwnym wyrazem twarzy.

Zawsze patrzył na mnie lubieżnie, chciał mnie upokarzać. Mówił np. "Jak byś się czuła, gdybym Cię rozebrał do naga, oblał lepkim syropem owocowym i wyniósł siłą z domu?" Mówił to z wyraźnym podekscytowaniem... nie zbaczając na moje speszenie i przerażenie... wręcz przeciwnie, one podsycały ten niezdrowy błysk w jego oczach, ten lubieżny ton...

Któregoś dnia stałam przed lustrem i zakładałam stanik. Miałam wtedy 12 lat. nagle z przerażeniem zobaczyłam w lustrze jego odbicie, Stał i patrzył na mnie. Z tym lubieżnym, ohydnym uśmiechem.

Nakręcał się na bicie dzieci, zwłaszcza starszych... im byłam starsza, tym bardziej się bałam, że mi "to" zrobi, czyli mnie zgwałci... w majestacie prawa... Prawie niczego tak się nie bałam.

Znalezione obrazy dla zapytania wilk czai się na kapturka

W końcu faktycznie mi "to" zrobił. Nie będę tego opisywać po raz kolejny, bo opisałam to już wystarczająco wiele razy. 

Poczułam, że świat się skończył, że moja kobiecość została zdegradowana, zamordowana. Ja już nie byłąm kobietą. ja byłam "czymś do klepania". Nie miałam prawa nawet do normalnego gwałtu.

Do uznania mojej budzącej się kobiecości.  Nie miałam prawa do współczucia. Nie miałam prawa dać mu w pysk. Nie miałam prawa do terapii, do pomocy. Nie miałam prawa do uznania mnie za ofiarę. Gwałt został nazwany karą. Nie ma gorszego gwałtu. Zamieniłbym się an każdy inny, żeby tylko nie być zgwałconą w ten zakamuflowany sposób.

Moja matka, siostry i jeszcze jedna osoba patrzyły jak tracę dziewictwo, jak orgazm tryska na moją białą spódniczkę, i myślały że to forma karania. Czułam się tym nieludzko zhańbiona. Miałam wielką ochotę umrzeć, przestać istnieć jako ja, usunąć siebie, bo budziłam w sobie odrazę i wstręt. Tak było przez całe długie lata.

 A ja milczałam. Nie miałam dość siły by wykrzyczeć prawdę. 

Nie wiem dlaczego nikt mi nie pomógł, dlaczego nikt się nie domyślił.Przecież przez długie miesiące nie chodziłam do szkoły, bo po prostu nie mogłam. Przecież cała zesztywniałam i ruszałam się jak zombie, a ramiona i ręce bolały mnie okrutnie. Pisałam w łazience "morderca".

Jeszcze bardziej zamknęłam się w sobie. Oddaliłam od świata. Od tej pory moim głównym staraniem była próba oczyszczenia się i odzyskania skalanej kobiecości. Sądziłam, że mogą mi ją zwrócić tylko chłopcy... A później mężczyźni. Przez ujrzenie we mnie kobiety... Nie szmaty do poklepywania, ale kobiety potrafiącej wzbudzić miłość, szacunek i... pożądanie... normalne, zdrowe pożądanie, żądzę zerżnięcia... w normalny typowy sposób.

Zachłannie pragnęłam miłości, szacunku, podziwu, potwierdzenia mojej kobiecości... Ale zupełnie mi to nie wychodziło...

Aż dziw bierze, że nikt mnie nie zgwałcił... Mężczyźni chyba się mnie trochę bali. Jeden z nich, gdy mnie już poznał, powiedział, że wydawałam się mu jakaś odległa, niemożliwa do zdobycia...

Poza tym straciłam poczucie swojej godności, próbowałam się "zeszmacić do końca", bo już i tak mi na niczym nie zależało. Więc latałam za chłopakami jak szalona. Błagałam o miłość. Zakochiwałam się nieustannie nieszczęśliwie... Broń Boże nie w tych, którzy mnie podrywali, lecz w tych najbardziej niedostępnych, np. w chłopakach, których znałam tylko z widzenia. 

Wszystko, jak się domyślam po to, żeby udowodnić sobie, że jestem nic nie warta, że nikt nie chce być ze mną..., że nikomu się nie podobam..., że nie jestem pełnowartościową kobietą...

Za Każdym razem, gdy do kosza wpadała moja kolejna skrwawiona niespełniona miłość utwierdzałam się w przekonaniu, że jestem beznadziejna. W międzyczasie mój ojciec stale się awanturował i nadal okropnie się go bałam.

Jeden raz później poklepał mnie po tyłku... Tego było za wiele...dokopałąm mu z całej siły. Obraził się, przybrał swój obrzydliwy, ohydny, dominujący ton... ale więcej tego nie zrobił.

To był jedyny przypadek kiedy się broniłam. Poza tym nigdy nie miałam odwagi, sądziłam, że nie mam do tego prawa.

Kiedy miałam 14 lat i chodziłam po plaży w kostiumie kąpielowym, znajomy około 50 przy wszystkich klepał mnie po pośladkach. Czułam się molestowana, ale nie protestowałam. Sadziłam, że nie mam do tego prawa. Nikt nie reagował.

Kiedy byłam na studiach,  bardzo pobożny kolega również klepał mnie po pośladkach w obecności pobożnej koleżanki. Nie zareagowałam, choć czułam się upokorzona i bardzo podniecona wbrew woli. Sądziłam, że nie mam prawa się bronić. Moja koleżanka również nie zareagowała.

Miałam kilku chłopaków, wszyscy zawsze chcieli mnie klepać po tyłku... Moja terapeutka mówi, że wyczuwali, że się tego boję. Nigdy im na to nie pozwalałam.

........

Gdyby ktoś chciał ocenić mnie po pozorach, sądziłby, że nie mam żadnych mrocznych tajemnic. Mam dobrego męża, grzeczne i wesołe dzieci, dobrą pracę, i przyjaciółki. 

I to wszystko jest prawdą, ale mroczna tajemnica, też niestety istnieje.

Mój mąż jest najlepszym mężem, ale przez kilkanaście lat małżeństwa nie potrafiłam powiedzieć mu prawdy. A trauma i krzywda z przeszłości pozostawiły w mojej seksualności trwałe ślady. Bicie nigdy nie przestało być dla mnie tożsame z seksem, chociaż nie myślałam o tym, nie oglądałam żądnych perwersyjnych stron, filmów, ani gazet. Zwykły seks... pozbawiony masochistycznego aspektu był... jakby płaski... Mój mąż nie wiedział o co chodzi.

Natomiast jeśli gdzieś wyjątkowo przez przypadek usłyszałam, zobaczyłam coś o "klapsach", biciu jako "karze"... zaczynałam płonąć.... choć absolutnie tego nie chciałam...

Ręce nigdy nie przestały mnie boleć, zwłaszcza gdy byłam wśród ludzi. Więc w końcu zaczęłam zażywać lekarstwo przeciw depresji..., które usunęło ten ból.

Czas płynął... aż w końcu nadszedł ten przełomowy moment... 

Natknęłam się przez przypadek na wypowiedź papieża Franciszka, która sugerowała, że papież pozwala na bicie dzieci po pośladkach. 

W moje serce wbiło się coś bardzo ostrego. 

Poczułam się tak, jak czuł się Cezary Pazura, gdy krzyczał do słuchawki: "to ja tu na deszczu, ...wilki jakieś...!"



Więc ja dla Kościoła nic nie znaczę? Więc Kościół udaje, że nigdy nie słyszał o flagellacji, Masochu, Rousseau, i podniecaniu erotycznym biciem chociażby przez św. Edmunda, i zakonników w niemieckich szkołach klasztornych w latach 80?

Więc te dzieci, które całkiem naturalnie czują erotyzm w dotykaniu i stymulowaniu erogennego miejsca, należy złożyć w ofierze dla większego "dobra" katolickiego, tradycyjnego wychowania opartego na rózdze; tych dzieci, którym udało się wmówić, że tyłek to nie jest intymna część ciała, i można go klepać do woli???

Nie mogę zrozumieć, jak w dzisiejszych czasach można być tak krótkowzrocznym?
Minęło 200 lat od chwili gdy F. A. Doppet wydał swój "Traktat o biczyku", w którym  opisywał bicie po pośladkach jako  ZAWSZE z natury erotyczne, BO JAKIE INNE MOŻE BYĆ BICIE TAK BARDZO EROTYCZNEGO MIEJSCA?

Znalezione obrazy dla zapytania françois amédée doppet
Znalezione obrazy dla zapytania françois amédée doppet

 Doppet przekonywał, że nic bardziej nie rozpala zmysłów... i miał rację...
Pisał, że nawet wtedy gdy bicie jest traktowane jako "kara" w rzeczywistości jest to substytut, jest to "skrytoerotyzm"... upokarzanie erotycznej części ciała.... podniecanie tym upokorzeniem...
I że absolutnie nie powinno się tego nigdy stosować ani jako karę, ani jako karę wobec niewinnych dzieci!!!

Doppet wiedział to ponad 200 lat temu...
Jak w roku 2016 można tego nie wiedzieć???  
Jak może tego nie wiedzieć osoba tak wysoko postawiona jak papież???
Jak to możliwe, że to nadal jest temat tabu, którego za żadne skarby nie wypada dotknąć....???
A tymczasem pośladki dziecka... wypada dotknąć!!!

Kiedy usłyszałam wypowiedź papieża, usłyszałam głos innych księży i innych katolików zalecających bicie, dawanie "klapsów"( co to w ogóle za termin?), lód w moim sercu zaczął odtajać, coś pękło, coś wybuchło...
powiedziałam mojemu mężowi prawdę ( a raczej wypłakałam po kilku piwach, a ja prawie w ogóle nie piję).


 Zaczęłam chodzić na terapię... Wiele już sama zrozumiałam...
Np., że mam prawo być sobą. Że nikt nie ma i nie miał prawa mnie dotykać, poklepywać i bić po intymnym miejscu ciała, jeśli sama tego nie chciałam.
Że mam prawo do emocji, że moja niepewność, napięcie, nerwica, sztywność i ból rąk, nie były moją winą, lecz naturalną konsekwencją wynikającą z krzywdy i gwałtu.


Gdybym mogła nawiązać kontakt z samą sobą sprzed lat...
powiedziałabym:

Droga Laurko, tak mi przykro, że nie potrafiłam Ci pomóc, że Cię nienawidziłam, że milczałam, że ukryłam ten orgazm, ten gwałt przed światem, że nie krzyczałam, nie wrzeszczałam, że musiałaś być tyle lat sama ze swoją traumą, ze swoim masochizmem, ze swoim cierpieniem, z bólem i uciskiem w rękach, że pozwoliłam Ci się obwiniać za to, że się nie obroniłaś, że nie potrafiłam Ci wybaczyć tego, że zostałaś skalana, zbrukana, że udawałam, że nic się nie stało i kazałam Ci tak żyć.
Mam uczucie jakbym nagle obudziła się z długiego snu, nagle zrozumiałam, że nie musiałam tak milczeć, że Ty jesteś osobą, która ma prawo do autentycznych uczuć. Świat wydał mi się nagle innym miejscem, a Ty inną osobą. Teraz stoję po twojej stronie.

Laura