Pisanie tego bloga było dla mnie autoterapią. To tutaj uczyłam się mówić o swoich doświadczeniach. W tamtym czasie przestałam udawać, że "nic mi się nie stało" i był to mój pierwszy krok do uzdrowienia. Dziś zapraszam na moją stronę www.spankassexualabuse.blogspot.com i do lektury mojej książki.

piątek, 12 sierpnia 2016

Historia Laury


Mam 36 lat i nadałam sobie imię Laura.
Wybrałam to imię, gdyż moja historia jest bardzo podobna do historii filmowej Laury Palmer.
Laura została skażona, skalana i nie może uciec przed ścigającym ją demonem - Bobem, który opętał jej ojca. Pod wpływem Boba ojciec brutalnie wydarł jej niewinność, okradł z dziewictwa i godności.
Laura nie chce się poddać demonowi i umiera, gdyż nie chce tak żyć.

Część mnie też umarła. Część mojej duszy, którą nazwałam Laurą. Ojciec pozbawił ją prawa do jej własnego ciała. Skaził je, zbrukał, zeszmacił.
Laura czuje się martwa, ale nigdy ode mnie nie odeszła.
Oczywiście to wszystko alegoria.



Naprawdę mam zupełnie inne imię i wiodę zupełnie normalne życie.
Nikt się nie domyśla, że mam jakąś straszną tajemnicę.
Jestem ładna i nie wyglądam na swój wiek.
Od kilkunastu lat mam dobrego męża, mam też cudowne dzieci, które mnie kochają i szanują, tak samo jak ja ich.
Nigdy nie stosuję wobec nich przemocy, jestem cierpliwa i doskonale je rozumiem.
Bardzo dużo czasu spędzam z dziećmi i mężem na spacerach i wycieczkach. Mam też kilka dobrych przyjaciółek i dużo znajomych.
Mam dobrą pracę, którą lubię i w której wszyscy mnie lubią.
Jestem wegetarianką, jestem wierząca i Bóg zajmuje w moim życiu szczególne miejsce, ale nie już nie uważam się za katoliczkę, choć czasem chodzę do Kościoła.
Jestem wesoła, miła, sympatyczna, uprzejma i życzliwa wobec ludzi.
To wszystko prawda, ale jest też druga, mroczna strona, którą znają nieliczni.
Rana ropiejąca przez całe moje życie, która sprawia wielki ból, nie tylko psychiczny.

Moje życie zostało okaleczone gdy byłam maleńką dziewczynką, choć przez wiele lat nie miałam o tym pojęcia. Sądziłam, że to ze mną jest coś nie tak. Całą prawdę zrozumiałam zupełnie niedawno.
Zaczęłam drążyć, szperać w internecie i dotarło do mnie, że to co mnie spotkało to częsty, choć skrzętnie zatajany przypadek.

Mój ojciec był bardzo agresywnym człowiekiem, awanturował się codziennie, terroryzował rodzinę, groził śmiercią wszystkim jej członkom, używał fizycznej przemocy, próbował zabić moja matkę na moich oczach... Często groził: "bo wpadnę w szał" z histerycznym krzykiem i obłędem w oczach.

Kiedy ktoś obcy go zdenerwował, "wpadał w szał" i życzył mu żeby "umierał na raka w męczarniach".
Byłam strzępem nerwów. Kiedy krzyczał i się awanturował płakałam, cała się trzęsłam i prosiłam żeby przestał, ale on mnie nie widział ani nie słyszał.
Mój ojciec uważał się też za pobożnego katolika. Co niedzielę stał przed ołtarzem ze złożonymi rękami, regularnie chodził do spowiedzi i Komunii.
Za znajomych miał tylko bardzo religijne osoby, przy których zachowywał się zupełnie inaczej niż w domu. Był uduchowiony, opanowany, pełen pozytywnych emocji.
Bardzo lubił odnosić się do mnie z wyższością, okazywać mi swoją władzę, przewagę, wyśmiewać się, grozić. Żyłam w ciągłym strachu. On o tym wiedział, ale się tym nie przejmował.
Kiedy miałam około 2, góra 3 lat pierwszy dowiedziałam się czym jest "zły dotyk", a raczej tego doświadczyłam.

Byłam bardzo nerwowym dzieckiem i zapewne dlatego neurotycznie się masturbowałam.
Leżałam sobie na brzuszku, nieświadoma zagrożenia i wtedy mój ojciec 2 razy mnie uderzył... hm ... tak naprawdę to on mnie 2 razy dotknął w pośladki z bardzo lekkim zamachem i nazwał to biciem.... nazwał to karą... za masturbację...


To był dla mnie ZŁY DOTYK,  a nie żadna kara.
Poczułam się jak zgwałcona, upokorzona dotykaniem kobieta. Zaczęłam strasznie płakać bo ten dotyk jego dominującej ręki na moim nagim ciele równocześnie podniecił mnie i zgorszył.
Nie mam pojęcia, czy bicie podniecało mnie już wcześniej, czy to również dlatego "to" robiłam.

Od tego momentu w mojej niewinnej główce na zawsze utrwalił się fetysz. KLAPS i bicie po pośladkach były dla mnie JEDNOZNACZNE.
Oznaczały INWAZJĘ NA MOJĄ SEKSUALNOŚĆ I INTYMNOŚĆ.  Upokorzenie, gwałt, molestowanie, bardzo silne podniecenie, takie męczące, wcale nieprzyjemne, pragnienie natychmiastowego usunięcia tego koszmarnego, upokarzającego uczucia, nerwową masturbację i liczne orgazmy...
Od tamtego dnia na zawsze stałam się masochistką.

Nie pamiętam, czy potem mnie nadal bił, ale sądzę że tak, z pewnością wiele osób klepało mnie po tyłku, gdyż całe moje dzieciństwo było naznaczone ogromnym lękiem i zgorszeniem przez tzw. "klaps". Pamiętam i potwierdza to moja mama, że biegając po parku zasłaniałam swoje pośladki, żeby ktoś dorosły mnie nie uderzył.
Wcale nie bałam się bólu. Ja się bałam złego dotyku, ingerencji, ataku na moją seksualność, podniecenia.  Bo moje pośladki były seksualne, były erogenne.

Za to pamiętam, że byłam stale straszona biciem. Przerażało mnie to i podniecało równocześnie. Nie chciałam żeby ktoś mnie bił, ale stale się masturbowałam, wyobrażając sobie, że ktoś mnie bije i upokarza.
To uczucie upokorzenia podniecało mnie najbardziej. Nazywanie klapsa karą. Nie mogłam tego znieść, ale nie mogłam tez o tym nie myśleć.

Pamiętam, że czasami, a może kilka razy biła mnie moja mama. Po za tym była dobra, bardzo ja kochałam i nie mogłam tego zrozumieć. Brała żółty pasek i tłukła mnie gdzie popadnie, ponieważ zasłaniałam moje pośladki, bo tym samym chroniłam swoją seksualność.
Ona mówi, że tego nie pamięta. Ja pamiętam dokładnie. Biła mnie z błahych powodów. Np. Kiedyś wracaliśmy do domu w trójkę razem z moim ojcem. On powiedział, żebyśmy się przed nią schowali. Myślałam, że to taki żart i go posłuchałam.
Kiedy wróciłam z nim do domu, moja mama okropnie mnie biła. Nie rozumiem dlaczego. Przecież to był pomysł jej męża. Dlaczego nie waliła go pasem po tyłku?
Dlaczego mnie, a nie jego?

Chciałabym zaznaczyć, że moja mama jest dobrą osobą i była dla mnie dobra. 
Ona po prostu byłą ofiarą kultury bicia dzieci, kultura bicia byłą wszechobecna i ona naprawdę wierzyła, że bicie dzieci to coś zupełnie normalnego i naturalnego... owszem to usprawiedliwia tylko w pewnym stopniu..., ale tak mówiło wiele pobożnych głęboko religijnych osób, artykuł o tym jak i kiedy bic dziecko moja mama czytała w Przekroju...
To przerażające, ale bicie dzieci było dla wielu osób standardem... Jeśli ktoś wyłączył własne myślenie, wtedy nie docierało do niego jako to paranoja, by uderzyć własne dziecko i wierzyć, że  w tym jest coś dobrego!
Pamiętam jak jedna osoba z rodziny straszyła mnie, że masturbacja jest grzechem, ale ona tego ona nie pamięta. Pamiętam jak czytała mi biblię, żebym zrozumiała, że trzeba bić dzieci... Tego też nie pamięta.

Pamiętam też dokładnie obrazek w "Przekroju" na ostatniej stronie, który zobaczyłam gdy miałam około 4, 5 lat.
To był dla mnie koszmar.
Mężczyzna trzymał przemocą przełożoną przez kolano dziewczynę, a może dziewczynkę? Może kobietę?
Była bezbronna. Poddana jego woli. Jej seksualność była upokorzona do utraty zmysłów.

Podniósł jej krótką spódniczkę, obnażył jej ciało. Nie mogła nic poradzić. Na rysunku widniały nagie pośladki. Bezbronne. Bezbronna seksualność.
Dziewczyna przegięta byłą siłą wpół, więc również narządy płciowe maiła odsłonięte, choć nie było to wyraźnie pokazane. Ale ja to wiedziałam.
Najgorsze było to, że bił ją po tych pośladkach. Siłą, przemocą, wbrew jej woli. Gdyby ją dotykał, głaskał, szczypał, robił cokolwiek, jakoś bym to zniosła. Ale nie bicie. Nie bicie po miejscu tak bardzo intymnym.
Najbardziej własnym. Najbardziej seksualnym. Najbardziej kobiecym.
Obrażał ją. Upokarzał. I podniecał.
Byłam tego pewna.
Obok stał drugi mężczyzna i patrzył.
Płakała. Z jej oczu spływały łzy. Bo ją gwałcił tymi uderzeniami.
Ja też płakałam. Strasznie. Nie mogłam znieść jej krzywdy, jej poniżenia. poniżenia kobiecości.
Moja ciocia powiedziała, że tata bije ją, "bo była niegrzeczna". Coś we mnie się rozsypało. Więc kiedy dziewczyna jest niegrzeczna, wtedy karą jest gwałt, macanie po pupie. Więc tak wolno. więc świat nie jest po mojej stronie. Wolno dotykać "pupy" dzieci, bić je.
Masturbowałam się bez końca, żeby zmyć z siebie krzywdę tej dziewczynki z obrazka.

Przez kilka lat byłam absolutnie przekonana, ze dzieci bije się po pośladkach po to, żeby jej podniecić seksualnie. Że karą ma być podniecające upokorzenie.
Mój ojciec cały czas prowadził swój terror. Wrzaski, awantury.
Kiedy byłam starsza, zaczęłam dojrzewać; ciągle czułam w sobie tą samą seksualną perwersję, ten sam strach.
Mój ojciec wyśmiewał się z mojego małego biustu i cienkich włosów. Starał się jak mógł, żebym czuła się jak najgorzej. I zaczęło do mnie docierać, że... inne dzieci "nie mają" tak jak ja!
Że innych dzieci bicie nie podnieca!

Zaczęłam o sobie myśleć, ze jestem zboczona. Inna, gorsza, zbrukana.
Wszystkie te uczucia, najpierw przekonanie o powszechności karania podnieceniem, a później o tym, że jestem inna; miały ogromny wpływ na całe moje życie.
Byłam bardzo niepewna sobie, zamknięta w sobie, czułam strach przed dziećmi i relacjami z nimi. Byłam samotna i mało z kimkolwiek rozmawiałam.
Nie uczyłam się w ogóle, bo nikt mi nie powiedział, że tak trzeba, więc moje oceny były coraz gorsze.
Nauczyciele sądzili, że po prostu jestem głupia i nie obchodziło ich zupełnie, co czuję.

Chodziłam z krzywo przyciętymi włosami i w brudnych ubraniach i coraz bardziej odstawałam od klasy. Chciałam być taka jak wszyscy, ale nie potrafiłam.
Przecież byłam inna, skalana i brudna. Więc jak miałam się beztrosko śmiać i wygłupiać? Masturbowałam się, choć tego nienawidziłam wyobrażając sobie najbardziej perwersyjne sceny, np. że któryś nauczyciel rozbiera mnie przemocą i bije po pośladkach w obecności wszystkich uczuć.
Nie znałam innego podniecenia niż przez najgorsze upokorzenie seksualności.
Miałam z tego powodu klasyczne, typowe dla katolickich dzieci poczucie winy i obrzydzenia do samej siebie.
Potęgowane tym, że do orgazmu doprowadzało mnie fantazjowanie o najgorszym traktowaniu.
Marzyłam żeby przestać ale nie mogłam.
Mój masochizm był stale podsycany przez wszechogarniającą kulturę bicia dzieci, również wtedy, gdy miałam około 11 lat i nikt mnie już nie bił (ale nadal byłam tym straszona).

Lubieżne gadki znajomych katolików o klepaniu po tyłku przyczyniły się do mojego zgorszenia gdy byłam dzieckiem.
Nie mogłam tego słuchać, jak oni mówili o dotykaniu pośladków dzieci na siłę, ale nie miałam gdzie uciec.

Jedna z najbardziej pobożnych znajomych mojej rodziny, która była i do dzisiaj jest blisko zaprzyjaźniona z najwyższymi duchownymi; opowiadała ze zdumiewającą fascynacją o tym ile razy i za co jej dzieci dostawały "lanie".
Ja słuchałam i uszy mi więdły ze zgorszenia. Przecież ona mówiła i biciu po miejscu seksualnym, prywatnym, erogennym...
Jeden pobożny człowiek, gdy miałam około 12 lat przyniósł mi katolicką gazetkę dla dzieci i młodzieży...
Było tam opowiadanie w odcinkach  o pobożnej (patologicznej tak naprawdę) rodzinie.
W jednym z odcinków opisana była historia, w której syn przyniósł do domu, po kryjomu gazetki o seksualnej, bliżej nieokreślonej tematyce.

Matka je znalazła i poskarżyła ojcu... Ojciec stłukł za to syna po tyłku...
Zapewniam, że nie ma lepszego sposobu na zostanie masochistą do końca życia.
Faryzejstwo autora tego opowiadania było ogromne. Dalej pisał : "wieczorem, kiedy pewna część ciała nie bolała już tak bardzo"...

MÓJ BOŻE!!! PEWNA CZĘŚĆ CIAŁA!!!!
Tak bardzo intymna i wstydliwa, że nie wypada podać jej nazwy! A pomimo to, wypada ją dotykać, stymulować, pobudzać, poniżać i obrażać bijąc!

Ten tekst okrutnie mnie zgorszył. Podniecił. W taki jak zawsze niemiły, inwazyjny, molestujący sposób. 
Czułam się molestowana tym tekstem. Poniżona i strasznie podniecona.
Oczywiście masturbowałam się bez końca po przeczytaniu tych "mądrości".

Czułam, gdy byłam dzieckiem i nadal czuję podniecenie wielu osób, które są wręcz zafascynowane, gdy mówią o biciu dzieci po tyłku. Ta chorobliwa fascynacja, sadystyczny sensualizm są widoczne na pierwszy rzut oka.

Masturbowałam się jako dziecko z winy grzeszników nakazujących dotykanie mojego intymnego miejsca ciała, i jeszcze dowiedziałam się, że to ja popełniam grzech... nieczystości! A przecież ja tylko próbowałam się oczyścić z podniecenia, którego nie chciałam!
Orgazm usuwał to podniecenie, to okropne, dręczące, upokarzające ssanie między moimi nogami.











































































Mojego ojca cały czas się bardzo bałam.



Im byłam starsza, tym bardziej. Bałam się, że znowu mnie dotknie, czyli uderzy w tyłek i nazwie to kara.
Najbardziej bałam się tego, że nikt by się nie domyślił, że to dla mnie gwałt. Że wszyscy myśleliby, że mnie "ukarał". To właśnie nazywanie "ukaraniem" klepaniem mnie po tyłku najbardziej mnie gorszyło, upokarzało i tym samym podniecało.

Mój strach podsycało jego zachowanie. Podglądał mnie gdy zakładałam stanik, gdy miałam 12 lat. Stałam przed lustrem i nagle zobaczyłam jego odbicie.
Stał i patrzył na mnie z lubieżnym uśmiechem.
Kiedy indziej wyśmiewał z mojego małego biustu. Mówił: "co powie twój mąż w noc poślubną, jak będzie chciał zobaczyć biust, a tu nie ma biustu, ha ha ha ha".
Klepał mnie po tyłku linijką.
Kiedyś żartował: "jakbyś się czuła, gdybym cię rozebrał do naga, oblał lepkim sokiem i wyniósł na ulicę? Czy bardzo byś się wstydziła? Bo ja jak byłem dzieckiem bardzo się wstydziłem".
Kiedyś z dziwnym uśmiechem namawiał mnie na "zabawę", "chodź będę udawał, że cię biję". Chciał mnie przełożyć przez kolano i klepać po tyłku.
Chciał to robić przy moich siostrach, żeby myślały, że mnie bije naprawdę.
Bardzo go ten pomysł cieszył.
Mówił do mnie i moich sióstr: "powinnyście mówić: <tatusiu zbij mnie>".
Moja koleżanka zauważyła coś co się jej nie spodobało. Do sądu trafiła sprawa o molestowanie. Nie wiem dokładnie o co chodziło.
Sąd nie uwierzył.
On chyba wtedy poczuł się bezpiecznie.
Opowiadał z podekscytowaniem o znajomym, który okropnie bił swojego syna.

Któregoś wieczoru, gdy miałam 13 lat w obecności mojej mamy, i kilku innych członów rodziny złapał mnie siłą i przemocą zaczął bić... moim zdaniem wykorzystał okazję, bo pierwszy raz się mu odważyłam sprzeciwić.
To było dla mnie spełnienie koszmaru.
Mam wrażenie, że nie stało się to 23 lata temu, lecz bardzo niedawno.
Widziałam, jak pełen wściekłości zbliża się, moje serce zamarło.
Ścisnęło się w przerażeniu, że on mi "to" naprawdę zrobi.

Usłyszałam jeszcze, jak moja ciocia mówi:"dużych dzieci się nie bije"... to ostatnie słowa, które usłyszałam... zanim straciłam swoją niewinność, swoje dziewictwo.

Chociaż piszę o tym już któryś raz, jest to dla mnie bardzo trudne.
Złapał mnie, przegiął wpół, oparł o zgiętą nogę. Najintymniejsze części mojego ciała, pośladki i narządy płciowe były całkowicie poddane jego woli.
Byłam bezbronna, nie mogłam się wyrwać. Klepał mnie ręką po pośladkach, a moje podniecenie rosło, wraz z uczuciem upokorzenia i bezbronności.
Miałam wrażenie, ze trafiłam do piekła.
Po chwili dostałam orgazm. Coś trysnęło, bardzo obficie trysnęło między moimi nogami.
To nie było doświadczenie odpowiednie dla 13-letniej dziewczyny.
To był najgorszy sposób na pierwszy orgazm z mężczyzną. Za dużo perwersji jak na delikatną, wrażliwą dziewczynę.
Gwałt, kazirodczy orgazm, upokorzenie seksualności przez uznawanie tego gwałtu za karę, sadomaso  i jeszcze ten kobiecy wytrysk...

Kiedy mnie puścił, świat już nie był taki sam.
Już nigdy taki nie był.
Uciekłam, usiadłam w kąciku i strasznie płakałam.
Miałam wrażenie, że umarłam, ale musiałam dalej żyć.
Tylko, że nie miałam pomysłu jak. Przecież byłam skalana, zbrukana, poniżona, zeszmacona, brudna, moja kobiecość została "zmieszana z gównem".
Tak jak się obawiałam, nikt się niczego nie domyślił... Moja mama i ciocia nie domyśliły się, że kiedy ojciec klepie po pośladkach, tuż obok pochwy dojrzałą fizycznie córkę, to przekracza jej intymność...
Moja rodzina znała mnie od 13 lat, i nikt nie domyślił się, że bicie mnie podnieca...
Pomimo, że jako dziewczynka obsesyjnie się masturbowałam, rysowałam rysunki na których "zły chłopiec", którego nazywałam imieniem mojego ojca(!) bił po pośladkach dzieci...
Pomimo, że prosiłam, żeby mi opowiadać bajki o biciu dzieci.
Pomimo, że proponowałam, żeby bić mnie z przodu, po narządach płciowych, zamiast po pośladkach, bo to nie wydawało mi się takie straszne.
Pomimo, że bawiłam się lalkami Barbie, tak, że jedna trzymała drugą na kolanach, ze zdjętymi majtkami i biła ją po tyłku...
Nie miałam do nikogo dość zaufania, żeby mu powiedzieć prawdę. Sądziłam, że nikt mnie nie zrozumie.

Od tamtego zdarzenia, gdy mój ojciec dotykał mnie przemocą; cała zesztywniałam. Moje ramiona, łopatki, kark i ręce ścisnęły się w silnym bólu.
Przestałam chodzić do szkoły. Nie mogłam się tam pokazać taka skalana. Moja mama załatwiła mi zwolnienie na pół roku pod jakimś pretekstem i zbytnio nie próbowała dowiedzieć się, co się dzieje.
Nauczycieli nic to nie obchodziło.
Czas minął, a ja stale czułam upokarzający dotyk jego ręki na bardziej intymnym miejscu mojego ciała. Masturbowałam się bez końca. Miałam nawet 7 orgazmów jeden po drugim jeszcze rok później po tym seksualnym ataku, tak bardzo czułam się zgwałcona i przemocą podniecona.

Poza tym czułam się bardzo winna i grzeszna. Nie spowiadałam się z masturbacji, bo nie przeszłoby mi to przez gardło. To było fizycznie niemożliwe, żebym mogła powiedzieć o tym komukolwiek.
Oczywiście miałam ogromne poczucie winy i bałam się, że strasznie grzeszę i Bóg jest na mnie wściekły.

Uważam, ze to naprawdę podłe ze strony Kościoła, że wymaga od niewinnych nastolatków, żeby spowiadali się z masturbacji.
Przecież to jest natura, fizjologia.
Bardzo delikatne sprawy. Intymne. Jak można obarczać młodych ludzi wyrzutami sumienia za coś tak bardzo naturalnego i osobistego?
Jak można ich zmuszać, by opowiadali o tym obcemu mężczyźnie?
Po pół roku moja mama powiedziała tonem nie znoszącym sprzeciwu, ze muszę już iść do szkoły. Nie miałam wyjścia, ale to było naprawdę straszne.
Czułam się taka okradziona ze swojej intymności i miałam wrażenie, że wszyscy to widzą.
Okropnie bolały mnie ramiona, nie mogłam się ruszać, ten ból i ścisk prawie nigdy nie ustępował.
Jeszcze bardziej odsunęłam się od koleżanek i ludzi.
Czas płynął i nic się nie zmieniało. Byłam obok klasy.
Rok po tym, jak zostałam zgwałcona przez wymuszone sadomaso, zgorszył mnie jeszcze jeden pobożny katolik, jeszcze jeden przedziwny znajomy mojej rodziny. Mówił do mnie, ze chciałby mnie bić, ponieważ wg niego nie wyrażałam sie o moim ojcu z należną czcią. Tzn. powiedziałam prawdę, że jest dla mnie niedobry, nie wnikając w szczegóły.

Ten katolik mówił to, tak jak inni z widoczną sadystyczną lubieżnością, żądzą władzy nad ciałem kobiety. Bo ja byłam kobietą. Mówił to do 14letniej dziewczyny w obecności wielu osób na rodzinnej uroczystości.
Miałam wtedy identyczne piersi jak tera, identyczne okrągłe, ponętne biodra, identyczne seksowne pośladki, identyczny okres i używałam identycznych podpasek.
Ten zboczony facet mówił publicznie, że chciałby dotknąć mojego tyłka. poklepać sobie i.... nikt nie stanął w mojej obronie. Nikt go nie opieprzył.
Istnieje wielki społeczne tabu, na temat klepania po pośladkach. Ludzie okropnie się boją ośmieszyć, boją się że klepanie po tyłku to jakaś straszna perwersja i nie wypada tej czynności łączyć z seksem. Tzn wypada ale po kryjomu.
A prawda jest zupełnie inna. Klepanie po tyłku to coś zupełnie normalnego i niezwykle rozpalającego zmysły.
Oczywiście pomiędzy dorosłymi.
Natomiast kiedy dorosły facet chciałby to przemocą robić 14-latce to jest to zgroza. Sodoma i Gomora.
Ale nikt nie protestuje. Nikt się nie gorszy. Dziwny świat.
Oczywiście, kiedy wszyscy poszli znowu masturbowałam się bez końca, żeby oczyścić się z podniecenia, do którego mnie doprowadził, z poczucia bezsilności.

Czułam się nic nie wartym dziwadłem. Okropnie brzydka i koślawa, mimo, że naprawdę byłam bardzo ładna i podobałam się chłopakom.
Cóż  z tego, skoro nie potrafiłam nawiązać z nimi kontaktu. Onieśmielali mnie i przerażali.
Zaczęłam się zakochiwać w zupełnie nieodpowiednich osobach, chłopakach, których najczęściej znałam tylko z widzenia.Takich najprzystojniejszych,
za którymi latały wszystkie dziewczyny.
Kiedy ktoś mnie podrywał, byłam zimna jak kamień.
Robiłam z siebie idiotkę. Wydawało mi się, ze jeśli taki najpiękniejszy, najbardziej zarozumiały chłopak zakocha się we mnie, to mnie oczyści. Że odzyskam swoją utraconą kobiecość.
Że jego miłość i uznanie sprawi, że stanę się pewna siebie, wartościowa. Czysta.
Oczywiście nic z tego nie wychodziło. Do kosza na śmieci wpadała jedna moja nieszczęśliwa miłość za drugą. A ja utwierdzałam się w przekonaniu, że jestem nic nie warta. Beznadziejna. Że żaden chłopak by się mną nie zainteresował. Nie pokochał. Bo ja nie jestem kobietą. Ja jestem do bicia po dupie.
Czas płynął. Chłopcy stali się mężczyznami. Ja stałam się dorosłą kobietą.
Miałam kilku chłopaków. Jednego, przed mężem, w którym byłam naprawdę zakochana.
Co ciekawe prawie wszyscy moi chłopcy, a było ich około 7 chcieli mnie klepać po tyłku!
Dla mnie to było straszne, bo wydawało mi się, ze mnie tym obrażają tak jak mój ojciec.
Ten, którego kochałam, proponował, że mnie "zleje", bo mam "taki zgrabny tyłek".
Kiedy to usłyszałam, przeszyła mnie dzika żądza. A wraz z nią przerażenie i zgorszenie. Udałam, ze jestem oburzona i nie rozumiem o co chodzi.
Co najgorsze, ten chłopak popierał bicie dzieci... Kiedy o tym mówił, miał w oczach ten sam błysk, co wtedy, kiedy chciał mnie bić...

Są tacy ojcowie. Ale o tym się nie mówi. Ludzie wolą o takich rzeczach nie wiedzieć.

W końcu spotkałam mojego męża i wyszłam za niego, gdyż to był ten, na którego czekałam. Ale nie tylko dlatego. Chciałam też uciec od tego strasznego człowieka, mojego ojca, obok którego musiałam żyć tyle lat, jakby nigdy nic. To było naprawdę straszne i do dziś śni mi się po nocach.
Mężowi nie powiedziałam nic o przemocy seksualnej, która mnie spotkała, nie potrafiłam przez 13 lat małżeństwa.
Wszystko było ok, ale tak naprawdę pod gładką powierzchnią ciągle coś było nie tak.
Oheblowałam ta głęboką rysę na mojej psychice, zaszpachlowałam i pokryłam lakierem. Ale spod spodu ciągle coś się jątrzyło.
Poczucie wielkiej krzywdy i braku zadośćuczynienia. Braku kary i potępienia dla gwałciciela. Braku zrozumienia ze strony mojej rodziny i ... ze strony świata.
Zawsze kiedy słyszałam o dawaniu dzieciom "klapsów" miałam wrażenie że nóż wbija mi się w serce. Jak to??? To tak wolno??? Według świata wolno było mi to zrobić???
Nie mogłam znieść tego, że nie mówi się o tym, że klaps to dotykanie tyłka.
To upokarzanie miejsce erogennego, a nie żadna kara. To seksualne nadużycie usprawiedliwione wychowaniem.

Dla mnie to był nonsens. Dla czego w ramach wychowania ojciec ma klepać córkę po tyłku? Nieprawdopodobna bzdura.
Czułam się strasznie skrzywdzona i zgorszona takim powszechnym stawianiem sprawy.
I czuje się nadal.
Czuję się wyalienowana spośród innych ofiar seksualnej przemocy. Bo o takim przypadku jak mój się nie mówi. Nazywa się go kara fizyczną.
Mam z tego powodu uczucie wielkiej krzywdy, która trwa.
Nie mogę tego zrozumieć, ani się z tym pogodzić, że wśród przykładów złego dotyku i molestowania wymienia się wszystko co możliwe, w tym również klepanie po pośladkach... a równocześnie identyczne klepanie nie zostaje nigdy wymienione jeśli sprawca, a raczej oprawca nazwie to karą fizyczną.
Dla sadystycznych pedofilii zostają tym samym szeroko otwarte drzwi do dotykania intymnego miejsca ciała dziecka, sycenia się władzą nad nim, i mogą się oni czuć bezpieczni... bo przecież grozi im co najwyżej zarzut przemocy fizycznej!
Poza tym klepanie po tyłku zawsze ma w sobie podtekst seksualny. I nie ma żadnego znaczenia, czy do ojca dociera to, że klepiąc swoją 8 letnią córkę, wkracza tym samym w obszar jej seksualnej intymności.
Bez względu na stan jego świadomości, ona może odczytać ten dotyk, to pobudzanie, tą stymulację jako ingerencję w jej seksualność. A na pewno jako inwazję na jej intymność.
Bo 8 letnie dzieci wiedzą już bardzo dobrze, że pośladki to miejsce intymne, którego się nie dotyka, nie pokazuje.
Jeśli chodzi o dziewczyny, które weszły w wiek dojrzewania sprawa ma się jeszcze gorzej. Jeśli ojciec bije lub klepie po pośladkach córkę, która jest fizycznie kobietą, ma nawet małe piersi, okres i szerokie biodra, to zawsze siłą rzeczy jest świadomy tego, ze dotyka kobietę.
Nie może nie wiedzieć tego, że klepanie kobiet to czynność czysto erotyczna, no chyba, że spadł z księżyca.
Takie czyny powinny być z urzędu traktowane tak samo, jak klepanie obcej dojrzałej kobiety na ulicy.
Czyli jako napaść seksualna.
Bycie ojcem nie upoważnia do pchania łap na tyłek córki.
Bycie ojcem tylko pogarsza sprawę.
Łapanie, dotykanie, klepanie, uderzanie, szczypanie, głaskanie nastoletniej córki po pośladkach przez ojca to kazirodztwo.
W przypadku małych dziewczynek jest to zachowanie niestosowne, przekroczenie intymności, zachowanie na krawędzi. Jak pływanie przy falochronie podczas sztormu.
Nikt nie może mieć pewności, czy jego mała córeczka nie odbierze tego klepnięcia jako erotyczne.
Tak samo jak nikt nie może być pewny, że nie porwie go prąd wsteczny, kiedy pływa w morzu przy czerwonej fladze.

Posłużę się Wikipedią:

Pośladki: Okolica pośladkowa jest jedną ze stref erogennych.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Okolica_po%C5%9Bladkowa
Czyli klaps to uderzenie otwartą dłonią w strefę erogenną.
Nie mogę ani zrozumieć, ani pogodzić się z tym, ze w cywilizowanych krajach w XXI wieku uderzenie dłonią w strefę erogenną jest określane jako kara fizyczna.
Kara fizyczna to mogłoby być np. wykręcenie ręki. Ale pośladki to nie jest to samo co ręka! To szczególna cześć ciała! Erogenna i intymna. Wszelka przemoc dotycząca pośladków to nie tylko przemoc fizyczna, ale przemoc seksualna.
Zwolennicy bicia dzieci, w tym momencie wyskakują z tekstem, ze przecież dziecko nie jest świadome, że pośladki są częścią ciała erogenną, seksualną.
1) Jeśli tak, to dlaczego nie wolno molestować dzieci? Klepać je po tyłku? Łapać za tyłek? Głaskać po tyłku? Przecież podobno dzieci nie wiedzą, że pośladki mają coś wspólnego z seksem!
2) Są dzieci, które są wcześniej rozbudzone i dotykanie je pobudza seksualnie.
3) wszystkie dzieci czują, ze w momencie gdy ktoś je bije po pośladkach, przekracza tym samym ich intymność.
4) nastolatki to fizycznie kobiety. Są rozbudzone seksualnie. Doskonale czują erogenność swoich pośladków, a zdarzają się rodzice, którzy biją je pomimo to.
A czym jest spanking?
zachowanie polegające na zadawaniu uderzeń bądź klapsów, najczęściej w pośladki[1], mające na celu podniecenie seksualne obojga partnerów. Klapsy mogą być zadawane zarówno dłonią, jak i specjalnymi paletkami lub dowolnymi przedmiotami, takimi jak pasek czy szczotka do włosów. Spanking wiązany jest z grupą zachowań typu BDSM, może mieć również formę poniżenia seksualnego. Pierwsze wzmianki o spankingu miały już miejsce w pornografii wiktoriańskiej oraz w nowelach erotycznych okresu np. Lady Bumtickler's Revels, The Whippingham Papers, Wezzellian Behaviors, Yerbouti Ermine czy An Exhibition of Femal.

https://pl.wikipedia.org/wiki/Spanking
Spanking, czyli dawanie klapsów to zachowanie erotyczne. Pomimo to, jest stosowane jako kara dla dzieci!
Prawo o tym nie wspomina. Polskie prawo zakazuje tej czynności, ale nazywa ją fizyczną przemocą... zataja część prawdy.
Osoby, które czują, ze została przekroczona ich intymność, zostały biciem podniecone, lub nawet miały orgazm; cierpią nie tylko ze względu na poczucie zbrukania i zeszmacenia, ale również z powodu braku powszechnego uznania je za ofiary seksualnej przemocy.
Z tym naprawdę trudno jest się pogodzić.

Ja też nie mogłam się z tym pogodzić.
Jątrzyło się coś jeszcze. Moja seksualność została skażona. Miałam pochwicę. Miesiącami byłam oziębła. Czegoś mi brakowało.
Bez bicia seks był dla mnie płaski. Przecież bicie po pośladkach to było moje pierwsze doświadczenie erotyczne.
'To doświadczenie zakodowało się głęboko w mojej głowie. Nienawidziłam tego i próbowałam z tym walczyć, ale bezskutecznie.
Jeśli o takich sprawach nie myślałam, to stawałam się oziębła.
Do czasu, aż gdzieś usłyszałam przez przypadek o jakiś klapsach, "laniu", biciu... Wtedy zaczynałam płonąć...
Przeszywało mnie dzikie pożądanie.  Seks stawał się moją obsesją.
Ja naprawdę nie chciałam taka być i nienawidziłam tego.
Mam 36 lat, od kilkunastu lat jestem mężatką i nigdy , ani razu nie miałam orgazmu podczas stosunku, a poza stosunkiem tylko i wyłącznie jeśli wyobrażałam sobie, ze mój mąż bije mnie po pośladkach i upokarza, a najlepiej, jeśli patrzyły na to inne osoby.
Bardzo chciałabym się z tego wyleczyć, ale obawiam się, że to niemożliwe.
Miałam jeszcze jeden problem który nigdy mi nie przeszedł, silny ból ramion.
Tak, jak już pisałam, kiedy mój ojciec zrobił mi seksualną krzywdę; cała zesztywniałam, głownie dotyczyło to moich ramion.
I to nigdy mi nie przeszło.
Chodziałam do szkoły z tym okropnym zaciskiem w ramionach, każdy ruch oznaczał straszny wysiłek, a ból mnie w ogóle nie opuszczał gdy byłam wśród ludzi i większość czasu w domu.
Męczyłam się tak przez kilka lat, nauczyciele, lekarze i moja rodzina woleli tego nie widzieć.
Straciłam przez to wdzięk i grację. Ruszałam się jak zombie. Miałam wrażenie, że wszyscy to widzą i mają mnie za wariatkę.
Podcinało mi to chęć do robienia czegokolwiek.

Moja jedyna jako tako dobra koleżanka z klasy kiedyś popchnęła mnie dla żartu, a ja poleciałam jak kawałek drewna. Ona to zobaczyła i śmiała się, że jestem sztywna jak trup.
Dorośli tego nie zauważali.
Czas płynął. Skończyłam liceum i poszłam na studia. Po I roku już nie mogłam wytrzymać. Byłam dorosła i zwyczajnie nie wypadało, żeby była cały czas taka napięta.
Poradziłam się lekarza i tak trafiłam na moje pierwsze lekarstwo, Tranksene, które nazwałam WYBAWIENIEM.
Ból i napięcie puściły. Byłam bardzo szczęśliwa.
Do czasu jak odstawiłam, bo wtedy wszystko wróciło.
Potem zażywałam jeszcze seroxat i znowu byłam wyzwolona,wesoła, radosna, towarzyska. To nie było trudne, bo nic mnie nie bolało. Wreszcie mogłam być taka, jaka zawsze chciałam być. Towarzyska i wyluzowana.
Jakiś czas po ślubie postanowiłam to odstawić. Chciałam samej sobie udowodnić, ze dam radę.
I dałam radę przez wiele lat. Urodziłam dzieci. Chodziłam do pracy, byłam szczęśliwa. Ale ten ból mnie męczył, raz mniej raz więcej, w pracy okropnie. Stawał się nie do zniesienia.
To chroniczne napięcie doprowadziło do skrzywienia i bólu  kręgosłupa szyjnego. Kiedy poszłam na rehabilitację, terapeuta nie mógł zrozumieć jak można mieć tak napięte ramiona. Powiedział, że w takim stanie ćwiczenia na kręgosłup w ogóle nie mają sensu. Udawałam, że się czymś zestresowałam, bo nie chciałam się przyznać, że to u mnie normalny stan.

Kilka lat temu zrozumiałam, ze męczę się zupełnie niepotrzebnie. Znów poszłam do lekarza. Zażywam teraz stale lekarstwo w słabej dawce, która teraz mi wystarcza, usuwa ból i napięcie.
Dobrze czuje się w pracy, no chyba że... założę szeroką spódnicę...
Wtedy żadne lekarstwo mi nie pomoże.
Szeroka spódnica kojarzy mi się jednoznacznie. Moja kobiecość jest zagrożona. Szeroką spódnicę można zadrzeć do góry, uderzyć mnie w tyłek.
Szeroka spódnica kojarzy mi się z dziewczyną z obrazka w Przekroju.
Kojarzy mi się z tamtym atakiem na moją intymność dokonanym przez mojego ojca, gdy miałam 13 lat.
Byłam wtedy ubrana w białą (jak na ironię losu) rozkloszowaną spódniczkę. Mój ojciec bił mnie przez nią, ale doskonale czułam jego zły dotyk.
Tak więc minęło kilkanaście lat mojego małżeństwa, a ja czułam, że dłużej nie mogę tak się zachowywać jakby nigdy nic, milczeć, nic nie robić z  oziębłością i poczuciem krzywdy.
Przez przypadek natknąłem się na wypowiedź papieża Franciszka, który według medialnego przekazu miał powiedzieć, że wolno uderzyć dziecko, ale nie w twarz.
Nie w twarz, czyli..., że w tyłek...


Miałam wrażenie, że świat spada na mnie. Tego było już za wiele. Czułam się okropnie rozżalona i wściekła na papieża. Więc on uważa, że mój wymuszony orgazm, podniecenie, krzywda, gwałt były ok?
Dzisiaj już rozumiem, ze papież jest dobrym człowiekiem jest przeciwny przemocy i palnął coś nieopatrznie, ale wtedy było mi strasznie przykro.
Zaczęłam drążyć, i dowiedziałam się, że ortodoksyjni katolicy... popierają bicie dzieci, bo tak jest napisane w Biblii.
Ze piszą poradniki, z instrukcją jak bić dziecko, jak je poniżać duchowo, jak klepać po tyłku..., że katolickie wydawnictwa te książki wydają. Że w Polsce zaprzestały dopiero po 2 latach po interwencji Rzecznika Praw Dziecka.
Czułam się coraz gorzej.
Przeczytam, ze "Kościół broni klapsów", tzn. np jezuita ks. Dariusz Kowalczyk wypowiada się, ze "tyłek nie szklanka".
Że Tomasz Terlikowski na łamach Frondy przekonuje, że dzieciom wcale nie szkodzą klapsy, tylko rozwody.

Mój Boże!
Gdy byłam dzieckiem klaps był dla mnie po prostu macaniem po tyłku, a rozwód rodziców największym marzeniem.
Przeczytałam wypowiedz jednego z księży o tym, że "klas wymierzony z miłością " jest ok. Ta wypowiedź strasznie mną wstrząsnęła. Czyli, że rodzic jest panem i władcą i może sobie klepać tyłek, bo to jest wyraz jego miłości... czyli nawet obowiązek... mój ojciec miał zatem obowiązek upokarzać mnie macaniem po dupie, podniecać i zrobić mi orgazm...
Słowa tego księdza zgorszyły mnie i bardzo podnieciły. W ten zły, nieprzyjemny sposób, jak wtedy, gdy byłam dziewczynką.
Wracałam do domu z pracy autobusem i przypomniałam sobie te słowa, a wtedy przez najintymniejsze miejsce mojego ciała wbiło się jakby ostrze, z trudem powstrzymałam się, żeby nie zajęczeć.
Wszystkie te złe słowa, złe książki, złe obrazki bardzo mnie molestują i wbrew woli strasznie podniecają.
W końcu postanowiłam powiedzieć mężowi prawdę. Całą prawdę. Nałożył się na to jeszcze jeden czynnik. Kolega w pracy, którego szczerze lubiłam, ale który od wielu miesięcy podrywał mnie w coraz bardziej bezwstydny sposób.
Broniłam się jak mogłam, ale któregoś dnia przekroczył granicę przyzwoitości, zastosował pewnego rodzaju przemoc i ... stało się coś czego się zupełnie nie spodziewałam...
Wróciłam do domu i płakałam, bo nie mogłam przestać o nim myśleć...
Ja, zawsze wierna żona... myślałam o innym mężczyźnie. Płakałam bo nie chciałam tego, ale te myśli przychodziły same. Zastosował sprytny wybieg... Przemoc... tak jak mój ojciec... i to mnie nie tylko podnieciło, ale w jakiś sposób mną zawładnęło.
Tego dnia, kiedy dzieci poszły spać, powiedziałam mężowi, że muszę mu coś powiedzieć. Okazało się to o wiele trudniejsze niż się spodziewałam.
Alkohol piję tylko od święta, ale tego wieczoru piłam specjalnie jedno piwo za drugim, żeby dodać sobie odwagi. Zalałam się łzami, zalałam się alkoholem tak, że nie mogłam się podnieść i dopiero wtedy wydusiłam z siebie swoje mroczne tajemnice.
To była bardzo dobra decyzja. Moja seksualność natychmiast rozbudziła się i eksplodowała jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Mój mąż już wiedział, że trzeba mnie po prostu, zwyczajnie poklepać po tyłku, a ja będę jęczeć i wzdychać. Zaczęłam wszystko inaczej odczuwać. Moja dzika natura wybuchła jak wulkan. Dominacja mężczyzny, nieziemska rozkosz płynąca z uległości, poddania jego władzy, zniewolenie, uznanie mnie jako zdobycz, jako kobietę, którą chce się zawładnąć.
Już nie seks, tylko ostre rżnięcie. Koniecznie od tyłu. Odzyskałam mowę. Mogłam już mówić o tym wszystkim, co mnie rozpala.
To, co było nijakie rozżarzyło się do czerwoności. Obudziła się moja dzika natura.

Czuję się na pewno lepiej. Już mi ten kamień tak nie ciąży.
Poza tym zebrałam sporą wiedzę. Zaczęłam drążyć.
Dowiedziałam się bardzo dużo o sobie, o mechanizmach, które rządzą seksualnością i sadomasochizmem.
Dowiedziałam się, że to co mnie spotkało, to wcale nie jest rzadki przypadek

Przeczytałam historię L. von Sacher Masocha i J.J Ropusseau, którzy zostali masochistami jako mali chłopcy, gdy biły ich kobiety.
Przeczytałam o flagellacji, erotycznym biciu dzieci w dawnych szkołach,  o erotycznej fascynacji biciem, o erotycznych chłostach, wiktoriańskich nowelach kipiących sadomasochistyczną obsesją, o BDSM, spankingu...
Zrozumiałam, że bicie po pośladkach fascynowało ludzi zawsze, zawsze było jednym z najbardziej podniecających seksualnych zachowań.
I, że to jakiś obłęd, że dorośli robią dokładnie to samo dzieciom.

Ciągle czuję się bardzo skrzywdzona przez mojego ojca i przez społeczeństwo, które milczy, tak jakby masochizm zdarzał się tylko w książkach pośród dorosłych ludzi.
Jakby w momencie gdy ktoś bije dziecko, zdarzał się jakiś nadprzyrodzony cud i na ta chwilę pośladki przestawały być erogenne i intymne.
Oczywiście, że większość rodziców, którzy dają dzieciom klapsy nie ma żadnych intencji erotycznych, że większość małych dzieci tak tego nie odbierze, ale... są dzieci, które mogą to tak odebrać, im starsze dziecko, tym większe ryzyko. 
Poza tym klepanie dziecka po tyłku zawsze jest niestosowne. Każde dziecko, które ma 4 lata już odbiera to jako przekroczenie intymności. Dotyk miejsca, które jest bardziej własne.
Tak jak rodzice nie powinni łaskotać po tyłku dzieci, zwłaszcza jeśli mają już 5 lat, łapać ich za tyłek, dotykać, ojcowie nie powinni myć córek tak samo klepanie po tyłku przez ojca dziewczynki kóra ma około 6 lat jest zachowaniem przekraczającym jj intymność, atakiem na jej seksualność.
Ostatnio znowu bolą mnie ramiona i ręce pomimo lekarstwa. Ale teraz, po tylu latach nauczyłam się już trochę nad tym panować.  Może pójdę na basen popływać. A w najbliższe dni idę do nowego terapeuty. Moja dotychczasowa terapeutka trochę mi pomogła, ale więcej już mi chyba nie pomoże.
Tym razem wybrałam mężczyznę, może on mnie lepiej zrozumie.
Teraz wyślę ten list i nie będę już o tym dziś więcej myśleć. Po pracy idę do fryzjera. Potem wyjdę z dziećmi na spacer, spotkam się z koleżankami, pogadam i się pośmieję.

Tej traumy całkiem nie wyleczę nigdy.
Ale nigdy nie podporządkowałam jej swojego życia, a teraz odsunę ją od siebie na ile dam radę.
Całą tą historię opisałam, bo to tak nakazało mi sumienie, żeby ratować dzieci, którymi nikt się nie przejmuje, przed szkodami społecznego tabu na temat "niewinnego klapsa" i "lania, które nikomu nie zaszkodziło".
I dla Laury.

LITERATURA, CZYLI DOWODY: 


Bicie dzieci jako przemoc seksualna


http://www.nospank.net/sexdngrs.htm
http://www.nospank.net/101.htm - ocean artykułów z całego świata o wspólnej treści: pośladki to sfera seksualna!!! Bicie dzieci po pośladkach to przemoc seksualna!!!
http://www.twojweekend.pl/porady/item/363-daj-mi-klapsa-kochanie
http://www.deon.pl/religia/kosciol-i-swiat/komentarze/art,778,moj-ojciec-bil-nas-i-upokarzal-.html
http://charaktery.eu/artykul/1883
http://dziecko.wsukience.pl/wychowanie/bicie_jest_glupie 
http://koniecmilczenia.pl/index.php…
http://www.koniecmilczenia.pl/index.php?id=19&tx_ttnews[tt_news]=33&cHash=405ea95ab6e562dbda0eca8948c26e04
http://www.koniecmilczenia.pl/index.php?id=19&tx_ttnews[tt_news]=32&cHash=10d89d36bc22a295ce35b56afbd784bc
 


nastolatki podniecone biciem


http://erotikspanking.blogspot.com/2012/06/spanking-moje-poczatki.html?zx=5b489020b985ed14
http://kobieta.onet.pl/zdrowie/porady-ekspertow/seksuolog/klapsy-fetysz-czy-dewiacja/v897b
/2,13476991,Lubie_dostawac_klapsy_w_tylek_Jestem_normalna_czy_dziwna.html
http://forum.gazeta.pl/forum/w,291,117221,117221,moja_dziewczyna_lubi_klapsa.html


Erotyzm klapsa

http://www.erotyzmoczamikobiet.pl/bezwstydnik/erotyczne-klapsy/58a 
http://meskieoko.blogspot.com/2014/12/popros-o-klapsa.html 
http://www.netkobiety.pl/t25947.html
http://facet.interia.pl/seks-i-zwiazki/boski-w-lozku/news-ona-to-lubi-sprawdz-sam,nId,1014410
http://zapytaj.onet.pl/Category/021,004
http://f.kafeteria.pl/temat/f8/dziewczyny-czy-lubicie-dostawac-po-pupie-p_6378719
http://www.kobieta.pl/uczucia-i-seks/seks-i-zwiazki/zobacz/artykul/co-lubia-kobiety/ 
http://w-spodnicy.ofeminin.pl/Tekst/Emocje-i-seks/526401,1,Klapsy-w-sypialni--porady-seksualne-rowan-pelling.html  
 http://facet.wp.pl/kobiety-lubia-byc-ponizane-w-lozku-6002918613296257a
http://abc.logo24.pl/szukaj/logo/kiedy+kobieta+lubi+seks



Bicie jako perwersja 

http://docs8.chomikuj.pl/2499794614,PL,0,0,Pasa%C5%BCerka.doc
http://karapasem.blog.pl/
http://forum.gazeta.pl/forum/w,16,61791408,61791408,Dostawanie_w_skore_a_masochizm.html
http://forum.gazeta.pl/forum/w,15128,106749787,106749787,Kochanie_czas_na_lanie.html
http://f.kafeteria.pl/temat/f8/marze-o-laniu-od-meza-p_4471580
http://www.pasiorek.jcom.pl/printview.php?t=1015&start=0&sid=005b60a193e593938b4f6e4fe17b8cd7&i=1
http://romacarlos.blog.pl/spanking/


















3 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. Chcialabym dodac dwa komentarze. Po pierwsze nikogo nie chciałam dołowac tym postem. Wrecz przeciwnie. Celem tego posta jest ochrona dzieci przez edukacje na temat zagrozen jakie niesie przemoc.
    Po drugie post ten ma na celu pokazac ze mozna sobie poradzic z trauma gwaltu,przemocy i alienacji. Do konca możliwe, ze nie. Ale naprawde warto sie nie poddawac. Mi udalo sie wiele osiagnac samej, a rowniez w pewien sposob dzieki zyczliwosci bliskich osob, cho o niczym nie wiedzialy. Wierze ze moj Aniol pomogl mi, bym mogla przestac to wszystko ukrywac i dusić.
    Warto tez znalezc dobreho psychoterapete. Ja znalazlam super osobe, ktora juz na puerwszym spotkaniu bardzo mi pomogla. Jestem teraz szczesliwa i chciałabym zeby inny ludzie rowniez mieli odwage mowic o swoich uczuciach, gdyz to pomaga zyc autentycznie.
    I jeszcze po trzecie:P
    Moj post ma na celu pokazanie hak wazne jest przerwanie kregu przemocy.
    Moi dziadkowie bili mojego ojca, a ich z kolei ich rodzice itd az do ludzkiego autora tekstu o rozdze w BIBLII, i jeszcze dalej.... tak samo ze strony mojej mamy. Wszyscy w jakiś sposob przyczynili sie do kultu bicua dzieci, sa trybikami maszynie, dolozyli swoje trzy grosze do tego co mnie spotkalo.
    Jestem pierwsza osoba wrodzinie ktora nie bije dzieci! Nie straszy, nie jest grozna. I moje dzieci sa bardzo grzeczne, radosne i UFAJA MI.
    Juz pora by dorosli skonczyli z biciem o przemoca. Tak sie naprawde da.

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.